Polska pod pręgierzem. Zostaliśmy klimatyczną skamieliną.
No i proszę. Polska po raz kolejny znalazła się pod publicznym pręgierzem. Organizacje pozarządowe, tłumnie zgromadzone w Kopenhadze, przed chwilą przyznały Polsce tytuł Skamieliny Dnia (Fossil of the Day).
To anty-nagroda codziennie przyznawana tym krajom, które wykazują największy opór w negocjacjach. Niechlubnymi przodownikami tej kategorii w poprzednich latach negocjacji byli Amerykanie i Saudyjczycy.
Skamielina Dnia jest nagrodą niezwykle nośną medialnie – codziennie chmara dziennikarzy łowi i komentuje informację o tym, kto został złym chłopcem procesu negocjacyjnego. Komentarz publikują najważniejsze media. Na podium są trzy miejsca. Polska jest dzisiaj – ehe – złotym medalistą.
Szpetnego dinozaura Polska odebrała za za wypowiedź Mikołaja Dowgielewicza związaną z dyskutowanym właśnie na forum szczytu UE w Brukseli celem redukcyjnym. Wyrzekł sekretarz stanu UKIE:
„W Kopenhadze rozpoczyna się sekwencja zdarzeń, które – miejmy nadzieję – zakończą się w Meksyku, gdzie będziemy mieli narzędzia, by ocenić, czy możemy zwiększyć cel redukcyjny UE z 20 do 30%”
Przypomnijmy, o co chodzi. Europa może podnieść swój cel redukcyjny w Kopenhadze, z 20 do 30% do roku 2020 w stosunku do roku 1990, o ile do podobnych wysiłków zobowiążą się inne kraje rozwinięte. Polska ma wątpliwości, czy to odpowiednia chwila. Polska nie chce, by decyzja zapadła, zanim zostanie dokonany wewnątrz podział tych dodatkowych 10%.
Wątpliwości rzecz ludzka. Zresztą Polska nie jest jedynym krajem, który opiera się podniesieniu celu redukcyjnego już w Kopenhadze.
Sęk w tym, że takie wątpliwości wyraża się po cichu, we własnym unijnym gronie. Wysoki rangą urzędnik państwowy nie powinien wyrażać takich opinii publicznie. To niedyplomatyczne. To szkodliwe dla porozumienia w Kopenhadze. By ratować sytuację Niemcy, Francja i Wielka Brytania zgodnym chórem odżegnały się od sugestii Dowgielewicza.
Znów się okazało, że nasza niemożebna niezręczność na arenie międzynarodowej skutkuje krytyką. Szkodliwą dla polskiego wizerunku.
Przypomina mi się wielce niefortunna wypowiedź min. Rostowskiego w sprawie funduszu klimatycznego dla krajów rozwijających się, którą komentowałam jakiś czas temu na moim blogu.
Jak powiedział ostatnio pewien doświadczony polski dyplomata, komentując naszą niezręczność na arenie UE, „Polska jest twarda w słowach, a miękka w decyzjach. Wytrawny dyplomata jest miękki w słowach, a twardy w decyzjach”.
Nic dodać, nic ująć.
Galeria:
Aby obejrzeć kolejne zdjęcie - kliknij gdziekolwiek na obrazku