Inne programy PZS: ekonsument.pl | globalnepoludnie.pl | ekoprojekty.pl | powietrze.krakow.pl RSS: Zapisz się do naszego RSS!
Strona główna > ZMIANY KLIMATU > Archiwum artykułów > Bonn 1 – liderzy i szwarccharaktery procesu negocjacyjnego

Bonn 1 – liderzy i szwarccharaktery procesu negocjacyjnego

Piątek 17 kwietnia 2009 / Marta Śmigrowska

Pierwsza w tym roku relacja z przebiegu procesu negocjowania światowego porozumienia na rzecz ochrony klimatu.

Negocjacje toczą się jak leniwa góra lodowa

Proces negocjacyjny jest jak wyścig z czasem, gdzie zawodnicy (negocjatorzy różnych krajów) starają się przeforsować najkorzystniejsze ze swojego punktu widzenia rozwiązania, pod silną presją obserwatorów – naukowców, organizacji ekologicznych, społecznych i biznesowych. Metą tego wyścigu powinna być Konferencja w Kopenhadze, w grudniu 2009 (szerzej o tle negocjacji piszemy w przypisie u doły strony). [1]

By jednak wypracować to nowe porozumienie Państwa – Strony spotkać się muszą nie raz i nie dwa w różnych grupach roboczych, gdzie omawiają poszczególne elementy owego porozumienia. Jako, że w tym kilkuletnim procesie wyszliśmy na ostatnią prostą i meta majaczy już na horyzoncie, kalendarium negocjacji na ten rok jest bardzo napięte.

Niestety, negocjacje z natury są jak leniwa góra lodowa i mimo, że na gwałt potrzebujemy klimatycznych rozstrzygnięć, toczą się bardzo powoli...

Gdzie jesteśmy?

Runda negocjacji w Bonn, w dniach 29 marca – 8 kwietnia, była pierwszym po konferencji w Poznaniu spotkaniem w ramach procesu negocjacyjnego.

Jako, że Bonn jest siedzibą sekretariatu UNFCCC, często gości różnej maści spotkania w ramach procesu. Do końca 2009 przewidziano co najmniej dwa inne spotkania w Bonn, dlatego w negocjacyjnym slangu spotkanie wiosenne określa się jako „Bonn 1”.

Czy to ważne spotkanie?

Najważniejsze dla procesu są coroczne grudniowe Konferencje UNFCCC (2007 – Bali, 2008 – Poznań, 2009 – Kopenhaga), będące formą walnego zgromadzenia. Pomiędzy nimi odbywają się spotkania nieco niższe rangą, ale nie mniej istotne dla procesu – są to min. organizowane wspólnie spotkania grup roboczych AWG –KP (ścieżka Kioto) oraz AWG – LCA (ścieżka konwencji). Bonn 1 jest kolejnym spotkaniem tych grup roboczych.

Czy negocjatorom uda się w zgodzie usiąść przy jednym stole?

Czy negocjatorom uda się w zgodzie usiąść przy jednym stole?
Fot: Harned Saber (flickr)

Rezultaty w telegraficznym skrócie

W trakcie Bonn 1 nie doszło do żadnych przełomowych deklaracji ze strony głównych graczy procesu. Kraje uprzemysłowione nie zadeklarowały konkretnych celów redukcyjnych. Spotęgowało to jedynie uczucie rozgoryczenia i nieufność krajów rozwijających się, które liczyły na bardziej proaktywną postawę państw rozwiniętych.

Wszyscy czekają na drugą połowę roku, kiedy to Państwa-Strony będą zmuszone wyłożyć karty na stół, przysiąść fałdów i upichcić dobre porozumienie.

Mimo to Bonn 1 przygotowało nas do otwarcia pełnego trybu negocjacyjnego podczas czerwcowego spotkania grup roboczych w Bonn (zwanego „Bonn 2”). Pełen tryb negocjacyjny polega na tym, że istnieje już wstępny tekst dokumentów (nowych porozumień post-Kioto), wciąż jeszcze ogólny i pełen nawiasów kwadratowych, które wyznaczają punkty zapalne – sporne kwestie wokół których do końca roku będą ogniskować się burzliwe i emocjonalne dyskusje negocjatorów.

A tymczasem na dalekiej Antarktydzie…

Jak wspomnieliśmy, ten niebezpiecznie powolny proces negocjacyjny, grożący tym, że delegaci nie zdążą do końca roku przygotować porozumienia, porównać można do leniwego ruchu góry lodowej (porównanie jakże na miejscu, zważywszy na rolę lodowców w procesie zmian klimatycznych).

Natura sama postanowiła zilustrować absurdalność tej sytuacji. W trakcie negocjacji do delegatów dotarła wiadomość, że na Biegunie Południowym stopniał i runął most lodowy łączący szelf Wilkinsa z Antarktydą. Szelf może niedługo całkowicie oderwać się od Antarktydy.

Przyjrzyjmy się postawom głównych graczy procesu, którzy w tych dramatycznych okolicznościach przyrody mają uchronić nas przed znacznie poważniejszymi następstwami niekontrolowanych zmian klimatycznych.

Murale w Niemczech z napisem "Angie - możesz (ocalić klimat)"

Murale w Niemczech z napisem "Angie - możesz (ocalić klimat)"
Fot: flickr

Liderzy

Unia Europejska do niedawna była niekwestionowanym liderem procesu. Od konferencji w Poznaniu zachowuje rezerwę i ostrożność w deklaracjach, szczególnie tych dotyczących kwot, które UE przeznaczy na łagodzenie zmian klimatu i adaptację w krajach rozwijających się w ramach tzw. Funduszu Adaptacyjnego. Bawimy się ulubioną grę wszystkich uczestników procesu – „poczekamy – zobaczymy”, w tym wypadku: „zobaczymy, jakie stanowisko w sprawie finansowania przedstawią pozostałe kraje uprzemysłowione”. Taka postawa budzi silną i uzasadnioną nieufność ze strony państw rozwijających się, które domagają się od państw uprzemysłowionych rekompensaty za straty spowodowane zmianami klimatycznymi oraz za niższy wzrost gospodarczy związany z polityką klimatyczną.

Z drugiej strony należy pamiętać, że to Unia jako pierwsza rzuciła konkretną propozycję własnego celu redukcyjnego – 30% do roku 2020 w stosunku do 1990.

Państwa AOSIS (Alliance of Small Island States) to w ramach krajów rozwijających się grupa państw wyspiarskich – państewek na Pacyfiku, takich jak Maledywy, Mikronezja i Tuvalu, które tracą terytorium na rzecz podnoszącego się oceanu. To AOSIS stało się moralnym liderem procesu, apelując o najbardziej ambitne cele redukcyjne: ograniczenie globalnej emisji o 45% do roku 2020 (podczas, gdy w procesie raczej rozważa się przedział 25 – 40% a i tu zachodzi niebezpieczeństwo, że uzgodni się cherlawe i absolutnie niewystarczające 25%).

Obok państw AOSIS cel 45 % poparła też część państw Ameryki Południowej i Afryki.

Obama znaczy postęp?

Obama znaczy postęp?
Fot: Breslow (flickr)

(?) USA - do niedawna, pod światłym przewodnictwem Georga W. Busha, było szwarccharakterem procesu. Teraz wysłannicy Obamy deklarują przystąpienie do negocjacji. Niestety, z uwagi na trudności, jakie polityka klimatyczna Obamy napotyka w Kongresie, możliwe, że do konferencji w Kopenhadze USA nie przedstawią konkretnego, konstruktywnego stanowiska negocjacyjnego. To chwilowe zawieszenie jest niekorzystne dla procesu negocjacyjnego z dwóch względów:

1) Kraje szybko uprzemysławiające się, takie jak Chiny i Indie niechętnie podejmują dyskusję o własnych zobowiązaniach redukcyjnych, o ile do ambitnych działań nie zobowiąże się USA.

2) Pasywność USA w procesie jest wielce na rękę innym krajom uprzemysłowionym niechętnym zobowiązaniom redukcyjnym, które chowając się za plecami USA, „czekając na Obamę”, uciekają przed konkretnymi deklaracjami. To przede wszystkim kraje zgromadzone w tzw. Umbrella Group – luźnej koalicji krajów uprzemysłowionych spoza UE, skupiającej min. Australię Kanadę, Japonię, Rosję i USA.

Szwarccharaktery i maruderzy

Problem stanowią min. kraje zgromadzone we wspomnianej Umbrella Group.

Japonia najprawdopodobniej zaprezentuje swoje cele redukcyjne podczas Bonn 2 w czerwcu. Już teraz wiadomo, że rozważane scenariusze są dalece niewystarczające. Japonia rozważa nawet zwiększenie emisji! Co więcej, ucieka się do kwestionowania zapisów 4 raportu IPCC, który stanowi szeroko akceptowaną naukową podstawę procesu.

Australia deklaruje redukcję rzędu 5-15 % do roku 2020 w stosunku do roku 2000, co przekłada się na jakieś 4-14% w stosunku do roku 1990. Halo, to dramatycznie niski cel w stosunku do potrzeb!. Czy ktoś może pożyczyć Australii kalkulator?

Kanada chwilowo nawet nie rozważa celów redukcyjnych, zajęta załatwianiem pożyczki waluty klimatycznej (czyli jednostek emisyjnych AAU) z następnego okresu zobowiązań, by pokryć swój obecny deficyt - Kanada bowiem nie będzie w stanie wywiązać się ze zobowiązań podjętych w ramach Protokołu z Kioto.

Czas na Dżokera...

Fot: Arual (flickr)

Fot: Arual (flickr)

Groteskowym i nieobliczalnym szwarccharakterem procesu pozostaje od lat Arabia Saudyjska, która domaga się rekompensaty za straty, które państwa-eksporterzy ropy poniosą w związku z ograniczeniem zużycia paliw kopalnych na świecie.

Arabia Saudyjska domaga się dostępu do Funduszu Adaptacyjnego, stawiając się w grupie krajów najbiedniejszych i najbardziej narażonych na zmiany klimatyczne, mimo, że PKB na głowę mieszkańca wynosi tam 24 000 USD, więcej niż PKB Polski (17 000 USD), czy Portugalii (22 000 USD).

Jak widać element absurdu – jakże niebezpieczny w kontekście zagrożenia klimatycznego – obecny jest na każdym szczeblu decyzyjnym.

Statyści

Polska, jako członek UE, pozornie jest statystą procesu negocjacyjnego – UE mówi w ramach procesu UNFCCC jednym głosem. Istnieją jednak dwa czynniki, które każą nam z uwagą przyglądać się działaniom polskiego rządu w tym zakresie:

1) Jako gospodarz ostatniej Konferencji Stron Konwencji UNFCCC w Poznaniu minister środowiska Maciej Nowicki pozostaje prezydentem COP i jednym z głównodowodzących procesu aż do momentu przejęcia obowiązków przez gospodarza kolejnego COP – w grudniu, w Kopenhadze. Niestety trudno zauważyć, by min. Nowicki faktycznie angażował się w proces. Duńczycy, przygotowujący się do wielkiej rozgrywki w Kopenhadze, zdają się być znacznie bardziej zaangażowani w proces, niż nominalnie sprawująca prezydencję Polska.

2) Obstrukcja w ramach UE dotycząca stanowiska negocjacyjnego może uniemożliwić delegatom UE zaprezentowanie ambitnego stanowiska i utrzymanie pozycji lidera procesu. Tak się stało w przypadku finansowania Funduszu Adaptacyjnego – to Polska właśnie zablokowała szybkie uzgodnienia w tej sprawie, wskazując na niekorzystny ponoć dla Polski sposób wewnątrzunijnego podziału zobowiązań. Niestety rozpętanie wewnętrznej debaty na ten temat odsuwa w czasie przedstawienie konstruktywnych propozycji w ramach procesu UNFCCC, a w rezultacie grozi fiaskiem procesu.

Jaskółki istotnych rozstrzygnięć powinny pojawić się już podczas Bonn 2 w czerwcu. W międzyczasie odbędzie się szereg imprez i spotkań bilateralnych poza procesem UNFCCC, które jednak będą miały znaczenie dla procesu. Postaramy się je dla Was skomentować.

Na podstawie materiałów własnych, materiałów ENB, CAN International i Bankwatch.

Pierwsze zdjęcie: Greenpeace

Przypisy

[1] Celem procesu negocjacyjnego jest wypracowanie nowego ogólnoświatowego porozumienia na rzecz ochrony klimatu, które zastąpi wygasający w 2012 r. Protokół z Kioto – dokument, który nałożył na państwa uprzemysłowione konieczność ograniczenia emisji gazów cieplarnianych.

Ramowa Konwencja w sprawie Zmian Klimatu (UNFCCC) jest dokumentem ogólnym, luźną wolą współpracy na rzecz ochrony klimatu. Batem na największych emitentów gazów cieplarnianych stał się protokół wykonawczy do Konwencji, tzw. Protokół z Kioto, który zawiera konkretne zobowiązania redukcyjne. Dlatego nie wszyscy sygnatariusze niezobowiązującej Konwencji zdecydowali się podpisać Protokół. Z uwagi na to konieczne było wyznaczenie dwóch równoległych ścieżek negocjacyjnych:

- „ścieżka protokołu z Kioto” dla sygnatariuszy Protokołu: platformą dyskusji jest grupa robocza AWG – KP, gdzie negocjuje się dalsze zobowiązania redukcyjne krajów uprzemysłowionych

- „ścieżka konwencji” dla wszystkich sygnatariuszy Konwencji (w tym USA); platformą dyskusji jest grupa robocza pod nazwą AWG – LCA.

W praktyce, większość sygnatariuszy Konwencji jest jednocześnie sygnatariuszami Protokołu, uczestniczą więc w pracach obu grup roboczych. Niesforne USA, które za rządów Georga W. Busha oparło się presji międzynarodowej i nie podpisało Protokołu z Kioto, uczestniczy tylko w obradach AWG - LCA.



Polska Zielona Sieć | Wykonanie strony: NGOmedia