Inne programy PZS: ekonsument.pl | globalnepoludnie.pl | ekoprojekty.pl | powietrze.krakow.pl RSS: Zapisz się do naszego RSS!
Strona główna > ZMIANY KLIMATU > Archiwum artykułów > Pakiet antykryzysowy G20 to przestawianie krzeseł na Tytaniku

Pakiet antykryzysowy G20 to przestawianie krzeseł na Tytaniku

Piątek 17 kwietnia 2009 / Marta Śmigrowska

Największe gospodarki świata leczą objawy kryzysu finansowego nie kojąc gorączki klimatycznej

Ponad bilion dolarów wysupłały na kolejną odsłonę walki z kryzysem potęgi światowe w trakcie szczytu przywódców G20 w Londynie 2 kwietnia br. (jedną z tych potęg jest UE, reprezentująca wszystkie kraje Wspólnoty, w tym Polskę).

Ten niewyobrażalny zastrzyk gotówki, mający koić objawy choroby systemu finansowego, media gremialnie okrzyknęły sukcesem.

Nie dając się zwieść magii liczb, zastanówmy się, czy przywódcy szczytu właściwie zdiagnozowali chorobę? Czy proponowane remedium rozwiąże nasze najbardziej palące problemy?

Wg byłego głównego ekonomisty Banku Światowego lorda Nicolasa Sterna, niepowstrzymane zmiany klimatyczne przyczynią się do nader poważnych strat ekonomicznych – szacunkowo nawet 20 % światowego PKB może zostać pożarte przez klęski naturalne związane ze zmianami klimatycznymi, katastrofy budowlane, problemy zdrowotne oraz działania dostosowawcze.

Jak wskazuje Stern w najświeższej publikacji An outline of the case for a ’green’ stimulus „wyjście z kryzysu finansowego i działania na rzecz ochrony klimatu są wobec siebie komplementarne”.

Tymczasem komunikat wieńczący londyński szczyt wskazuje, że przywódcy G20 nie pojęli jeszcze tej trudnej lekcji – skupiają się na leczeniu najbardziej dokuczliwych objawów krachu finansowego, lekce sobie ważąc chorobę klimatyczną, która niepostrzeżenie wchodzi w stadium nieuleczalne. To tak, jakby leczyli wysypkę skórną, ignorując przewlekły proces chorobowy wyniszczający organizm.

I tak odniesienia do zmian klimatycznych, sformułowania „nisko-węglowa gospodarka” oraz „negocjacje klimatyczne”, pojawiają się dopiero w dwóch ostatnich akapitach komunikatu, wskazując, że kryzys klimatyczny nie jest priorytetem przywódców G20. To raczej słowa-klucze, bon moty, których trzeba i warto używać, by zaspokoić oczekiwania społeczności międzynarodowej. Żywcem przepisane z dokumentów UNFCC (agendy ONZ ds. zmian klimatu, która moderuje proces powstawania nowego porozumienia klimatycznego), sformułowania te nie kryją żadnych konkretnych zobowiązań.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy otrzymały miliardowy czek in blanco (który zapewne zrealizują bez odpowiedniej kontroli społecznej), a zaostrzająca się choroba klimatu została spuentowana kilkoma pustymi frazesami.

Tło decyzji G20

To niezrozumienie powagi sytuacji wynikać może ze specyfiki uczestników tej debaty na najwyższym szczeblu. Najczęściej teksty takich uzgodnień negocjują dla przywódców państw specjaliści od handlu, urzędnicy ministerstwa finansów – wąsko specjalizowani, skupieni na przepływach finansowych, z całą pewnością nie dysponujący odpowiednią szeroką perspektywą, która umożliwiłaby im powiązać przemijający kryzys finansowy z permanentnym kryzysem klimatycznym.

Z drugiej strony, dobrze poinformowane źródła twierdzą, że to Chiny zablokowały konkretne pro-klimatyczne zobowiązania. Jak powiedział Mark Matloch Brown, brytyjski minister ds. Afryki, Azji i ONZ, państwa rozwijające się obawiają się, że wymogi środowiskowe związane z ochroną klimatu staną się nową odsłoną protekcjonizmu - będę stanowić barierę dla wolnego handlu i spowolnią proces wychodzenia z kryzysu.

Ciekawe rozumowanie, zważywszy, że Chiny są wyjątkowo mocno podatne na straty wywołane zmianami klimatycznymi (80% chińskiego przemysłu znajduje się w deltach rzek notujących dramatyczny spadek wód, związany z globalnym ociepleniem).

Climate Change Camp przed siedzibą ECX w Londynie

Climate Change Camp przed siedzibą ECX w Londynie
Fot: flickr

Obserwatorzy dobitnie komentują niby-sukces szczytu

Organizacje pozarządowe dały wyraz rozczarowaniu wynikami szczytu, porównując działania przywódców G20 do „desperackiego przestawiania krzeseł na Tytaniku”.

Przez Londyn przetoczył się szereg barwnych pochodów apelujących o wsparcie krajów Globalnego Południa oraz o działania na rzecz łagodzenia zmian klimatycznych – min. marsz Put People First (Ludzie przede wszystkim). Kampanierzy klimatyczni rozłożyli namioty u wejścia do budynku Europejskiej Giełdy Klimatycznej (European Climate Exchange – ECX).

Potwór G20 przed budynkiem parlamentu w Londynie

Potwór G20 przed budynkiem parlamentu w Londynie
Fot: World Development Movement (flickr)

Wracając do medycznych analogii..

Gorączka klimatyczna jest niejako nową chorobą cywilizacyjną. Podobnie jak szereg innych chorób cywilizacyjnych jest ściśle powiązana ze spalaniem paliw kopalnych.

Naukowcy diagnozują chorobę, ale to politycy wystawiają receptę. W Londynie wybrali kurację przestarzałą, opartą na nieadekwatnym już rozumienia rozwoju gospodarczego. Lekiem na miarę nowych czasów są recepty gospodarcze respektujące ograniczenia związane ze zmianami klimatycznymi. Przejście do gospodarki niskoemisyjnej jest szansą na nową technologiczną rewolucję, nie hamulcem rozwoju.

Jeżeli nie podamy leków już teraz, możemy wejść w fazę nieuleczalną choroby…



Polska Zielona Sieć | Wykonanie strony: NGOmedia