Pogryzieni dla Klimatu
Nie powiem dokładnie jaka jest liczba ukąszeń na moim ciele. Niemniej jednak jestem pewna, że właśnie pobijam swój prywatny życiowy rekord.
Do dokładnego oszacowania przydały by się oczy po drugiej stronie głowy, jednak najbardziej precyzyjne byłoby oko na czubku palca! Mam wrażenie, że komary nie mają preferencji co do miejsca ukąszenia.
Wyróżniam kilka rodzajów bąbli komarowych, a z biegiem czasu rozróżniam ich właściwości. Na chwilę obecną znam takie:
klasyczne – małe, odstające na około jeden milimetr buleczki o regularnym kształcie, przeważnie występujące na stopach, dłoniach;
rozległe, płaskie zaczerwienienia na grubszej skórze np. ud lub górnych pleców; ze względu na niski stopień wypukłości nie podatne na rozdrapania podczas fazy swędzenia;
przyczajone/ukryte - brak rumienia, brak wyraźnego wybrzuszenia, praktycznie nie swędzące do momentu, gdy dotknięte lub lekko podrażnione przez nas samych;
seria ukąszeń – najczęściej 3-5 bąbli układających się w wyraźną ścieżkę. Niewyjaśnione jest czy seria ukąszeń to dzieło jednego owada, czy też kilku bytujących w grupie;
no i te rozdrapane do strupka.
Atakują bez zażenowania, gdzie popadnie, nawet na twarzy, nawet przez ubrania.
Wczorajsze cumowanie w przystani w Sandomierzu dało nam konkretną szkołę przetrwania. Walka człowiek–komar jest wyjątkowo trudna do wygrania dla pierwszego z wymienionych zawodników. Komary są najbardziej aktywne i zmasowane o wschodzie i zachodzie słońca.
Autentycznie nie byliśmy w stanie przygotować sobie wczoraj na zewnątrz kolacji. Poddaliśmy się. Osaczeni przez chmury (sic!) insektów rozłożyliśmy nasze namioty. Zamknięci w szczelnych kopułach poszliśmy spać napełniwszy żołądki suchymi zakąskami i czekoladą.
Cała ekipa kampanierów Polskiej Zielonej Sieci płynąca self-made tratwą Wisłą z Krakowa do Gdańska zachęca do podejmowania działań na rzecz ochrony klimatu. Jednym ze skutków zmian klimatycznych zagrażających mieszkańcom Europy, jest przesuwający się na północ zasięg malarii - egzotycznej choroby przenoszonej przez komary.
Wszystkie owado-odstraszace jakie mieliśmy już wykorzystaliśmy. W każdej aptece na trasie Sandomierz-Annopol spreje na komary zostały wyprzedane. Na pytanie „Czy jest off?” odbierającą nadzieję na przetrwanie jest „Nie ma, może jutro”. Do jutra przetrwa ten, kto dziś się zabezpieczy. Ten kto się nie zabezpieczy, jutro się zabezpieczy.
Komentarze (podyskutuj z nami):
dominik
17 lipca 2009
Komary nie mają wstydu. Jesteśmy przecież ich sprzymierzeńcami. W wielu regionach ocieplenie klimatu jest równoznaczne ze zmniejszaniem się wilgotności. A przecież to wilgoć jest niezbędna biliardom tryliardów komarów do życia.
My walczymy o ich prawo do wilgoci a one nam gotują piekło. Od dziś jestem fanatycznym komarofobem. Śmierć komarom.
Nie zapominając o gzach alias końskich muchach - kolejnych bezmyślnych istotach od, których ciało kampaniera puchnie.
wanda s.
17 lipca 2009
Kochani, komary komarami, uważajcie na KLESZCZE!!! Trzymam kciuki za udany REJS!!!
Pozdrowienia z leżakowania
wanda s.
Mery
17 lipca 2009
Kupiłam dziś w Rzeszowie 1 off, to ja jeszcze dokupie w takim razie... Kilkanaście?