Prace naukowe są upstrzone słówkami typu „prawdopodobnie” i „możliwe, że”. Skoro nawet naukowcy nie są pewni swego, dlaczego mamy się tym przejmować?
Tak się składa, że słowa „prawdopodobnie”, „wyniki badań sugerują” i „możliwe, że” należą do języka nauki.
Nie dysponujemy dowodami w sensie matematycznym, brak absolutnych pewników. Naukowcy są zawsze świadomi, że nowe dane mogą podważyć starą teorię i że ludzka wiedza podlega stałej ewolucji. Dlatego zaprezentowanie jakiejś teorii jako niepodważalnej postrzegane jest w świecie naukowców jako wyraz nieuzasadnionej pychy.
Ogólnie rzecz ujmując, im starsza i im lepiej udokumentowana jest dana teoria, tym mniej prawdopodobne, że nowe odkrycia doprowadzą do jej drastycznych weryfikacji. Nawet rewolucja w fizyce, czyli przełomowa teoria względności Einsteina, nie odesłała do lamusa newtonowskiej mechaniki klasycznej. Mechanika klasyczna jest wciąż wykorzystywana, bo w większości przypadków jest po prostu wystarczająco dobra.
Jak dobrze udokumentowano efekt cieplarniany?
Teoria efektu cieplarnianego ma już ponad 100 lat. Pierwsze przewidywania odnośnie antropogenicznego (czyli wywołanego przez człowieka) globalnego ocieplenia datują się na 1896 r, kiedy to szwedzki uczony Svante Arrhenius objaśnił, jak zmiany w koncentracji CO2 wpływają na klimat. Z czasem jedynie wzmocniono i doprecyzowano te pierwsze, przełomowe wnioski. W tej chwili dysponujemy dekadami bardzo szczegółowych i wyrafinowanych danych obserwacyjnych oraz superkomputerami, które w sekundę przeżuwają dane, na których zanalizowanie 19-wieczni uczeni potrzebowaliby miliona lat. I mimo to, nigdy nie spotkasz czysto naukowej publikacji stwierdzającej: „przyszłość jest pewna”.
Czym jest więc „pewność” w tym kontekście? Skoro prawdopodobieństwo dotyczące podstawowych kwestii związanych ze zmianami klimatycznymi jest bliskie 100%, z praktycznych względów powinniśmy je traktować jako stuprocentowe. Nie czekajmy już dłużej na naukowe potwierdzenie, bo już je uzyskaliśmy. Każdy większy instytut zajmujący się naukami powiązanymi z klimatem potwierdza, że zmiany klimatyczne są faktem, że są wywołane działalnością człowieka i że stanowią poważne zagrożenie – nawet jeżeli naukowcy nie usuwają z dyskursu słów pokroju „prawdopodobnie” i „wiele wskazuje, że”.
Tłumaczenie dyskursu naukowego na język potoczny brzmi: „Globalne ocieplenie z cała pewnością ma miejsce, z całą pewnością jest dziełem człowieka i z całą pewnością będzie miało miejsce dopóki stężenie dwutlenku węgla w powietrzu będzie rosło”.
Pozostałe kwestie, takie jak przewidywany wzrost temperatury, jego tempo i konsekwencje, nie są już takie pewne.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie zapuszcza się w nieznane, jeżeli istnieje choćby 10% prawdopodobieństwa śmierci lub ciężkich obrażeń, dlaczego więc żądamy stuprocentowej pewności zanim zaczniemy przeciwdziałać zagrożeniom klimatycznym?.
Nauka wysłała już ludzkości ponure ostrzeżenie, wystarczająco alarmistyczne i wystarczająco kategoryczne, by popchnąć nas do działania.
Nie mamy ani czasu, ani powodu się ociągać.
Fot: flickr
Informacje dodatkowe
Opracowanie na podstawie: How to Talk to a Climate Sceptic. Jest to blog o klimacie rekomendowany przez klimatologów z Realclimate - laureatów Science & Technology Web Awards, plasowanych na 21 miejscu listy najchętniej odwiedzanych blogów naukowych oraz zrzeszonych w Guardian Environment Network - sieci współpracy najszerzej piszącego o zmianach klimatycznych dziennika anglojęzycznego.