17:26 - Kopenhaga drży w posadach
Na sekundy przed zakończeniem szczytu klimatycznego w Kopenhadze, na sekundy przed ogłoszeniem ostatecznych wyników kilkuletnich negocjacji, głos mają ludzie. Zarówno ci spontanicznie zbierający się w tym momencie na ulicach Kopenhagi, jak i ci, którzy na ostatniej przed finałem sesji plenarnej z uczestnictwem ponad stu światowych przywódców.
Wszystkie oczy na świecie są w tym momencie zwrócone na kopenhaskie Bella Centre, w którym niedługo rozpocznie się ostatnia sesja XV Konferencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu. Bella Centre - piękne centrum może okazać się kolebką porażki dzisiejszego świata i jego przywódców. Zapewne na tej ostatniej uroczystej sesji prezydenci i premierzy będą próbowali ogłaszać sukces Kopenhagi. Mało prawdopodobne, żeby udało się im oślepić jedynie politycznym sukcesem tysiące obserwatorów - przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, którzy całe 2 tygodnie krok w krok podążali za negocjacjami.
Jeśli ogłoszony rezultat nie będzie miał postaci ambitnego, sprawiedliwego i prawnie wiążącego porozumienia, Kopenhaga będzie globalną porażką.
Przypominali o tym na porannej sesji szczytu przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego - organizacje pozarządowe (pomocowe i ekologiczne), biznesowe, handlowe, rolnicze i religijne.
Największe poruszenie wywołało wystąpienie przedstawiciela organizacji młodzieżowych, które nazwał Organizację Narodów Zjednoczonych (ONZ, pod egidą której toczą się negocjacje) Organizacją Narodów Podzielonych ("divided nations"). Przypomniał, że obrady dwa tygodnie temu zostały rozpoczęte przez jego koleżankę z Wysp Salomona, która urodziła się w 1992r. Negocjacje klimatyczne trwają więc całe jej życie. Wezwał głowy państw do zdecydowanego działania, choć oznajmił, że to co szykuje nam Kopenhaga, wygląda na dramatyczną porażkę współczesnego świata.
Przedstawiciel Climate Action Network International (sieć skupiająca ponad 500 organizacji ekologicznych i pomocowych z całego świata, również z Polski) w skrócie przedstawił postulaty świata NGO, podkreślając, że impas negocjacji nie wynika z niewiedzy nt. tego co zrobić, nie wynika z braku środków finansowych na potrzebne działania, wynika z braku woli politycznej, którą dziś, w ostatni dzień negocjacji, szczególnie po wystąpieniach głów państw, widać bardzo wyraźnie. Przypomniał też, że bycie liderem (do tego miana pretenduje wiele krajów - w tym UE, która zwiększenie swojego celu redukcji emisji do 30% w stos. do 1990r. warunkuje uzyskaniem podobnych deklaracji od innych krajów bogatych) nie oznacza oglądania się na innych i czekania na ich ruch. Swoje wystąpienie zakończył hasłem często powtarzanym w ostatnich dniach w Bella Centre - LEAD OR GO HOME!
Wczoraj przedstawiciele Sekretariatu Konwencji Klimatycznej spotkali się z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego. Podkreślali, że porozumienie jest możliwe, ale bardzo trudne, ponieważ dotyczy nie jedynie środowiska, przemysłu czy nowych technologii. To porozumienie dotyczy całokształtu rozwoju wszystkich państw na Ziemi w najbliższych dekadach. Wydaje się, że zwykli ludzie już to zrozumieli. Poproszono go, żeby to samo powtórzył głowom państw, które zlatywały do Kopenhagi.
Dziś okaże się, czy posłuchali.