Walka o silne porozumienie w Kopenhadze
Dzisiaj popołudniu odbyło się spotkanie przedstawiciela grupy państw G77 z organizacjami pozarządowymi.
Grupa państw G77, skupiająca kraje rozwijające się (w tym najbiedniejsze), najwyraźniej zdecydowała się na spotkanie, by apelować o poparcie dla swoich postulatów wśród przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, z krajów najbardziej sprzeciwiających się zawarciu silnego porozumienia.
Przedstawiciel delegacji z Sudanu, przewodzącego obecnie grupie państw G77, wyraźnie podkreślił, że grupa ta zdecydowanie nie zgadza się, by za dopuszczalny wzrost średniej temperatury na świecie uznano przedział 1,5-2 stopni C. Wzrost temperatury tylko o 1,5 stopnia oznacza dla Afryki i krajów wyspiarskich pewną śmierć. Redukcje emisji muszą być zatem radykalne i zacząć się już dziś. Scenariusz jaki jest proponowany to: 65% redukcji emisji do 2020, 80% do 2030, 100% do 2050.
Protokół z Kioto powinien być więc nie tylko utrzymany, ale prawnie zobowiązywać państwa do zdecydowanie większej niż obecnie deklarowanej redukcji.
Kraje rozwijające się otwarcie mówią, co kryje się za niezrozumieniem ich postulatów i wielkim oporem w deklaracjach redukcji emisji przez państwa rozwijające się, w tym: USA, Australię, Nową Zelandię, Kanadę i Japonię. Winą za to obarczają wielkie koncerny naftowe, które dyktują światu i politykom swoje warunki.
Za konieczne uznają wprowadzenie zarówno finansowania krótkoterminowego, jak i długoterminowego w celu walki ze skutkami zmian klimatu. Co do redukcji emisji w krajach rozwijających się, to są zgodne, że powinna odbywać się ona przede wszystkim poprzez transfer technologii , bowiem kraje takie jak Chiny mają prawo rozwijać swoje gospodarki. Tego prawa nie mogą odbierać im państwa, które nie przyznają się do tzw. „klimatycznego długu” , jakiego zaciągnęły wobec państw biedniejszych, a mierzących się z jego katastrofalnymi skutkami.
Tu, na szczycie w Kopenhadze, państwa te zapowiadają długą walkę o „swoich ludzi” z zachodnimi mocarstwami, niesłusznie skupiającymi w swoich rękach całość władzy.
Sudański delegat zaakcentował, że jeśli społeczeństwo obywatelskie nie godzi się na taką politykę i chce prawdziwej zmiany, to powinno wywierać presję na delegatów i polityków ze swoich krajów.
„Walka o silne porozumienie w Kopenhadze, to nie abstrakcja, ale życie milionów ludzi” – podkreślił.
Jego słowa przyjęte zostały owacją na stojąco.
Pytanie o możliwość spełnienia takich postulatów pozostawmy otwarte, jednak niestety negocjacyjna rzeczywistość jest brutalna.
Galeria:
Aby obejrzeć kolejne zdjęcie - kliknij gdziekolwiek na obrazku
Happening
Aktywiści stoją nieruszając się